sobota, 24 listopada 2007

Gliwicki Miesiąc Fotografii

W ramach Gliwickiego Miesiąca Fotografii otwarto kilkanaście wystaw. Mnie udało sie zobaczyć jak dotąd cztery. Część świadomie odpuściłem bo mnie mniej interesowały a dwie okazały się niedostępne dla mnie w godzinach dogodnych z mojego punktu widzenia do odwiedzania, przy czym informacji o godzinach otwarcia poszczególnych wystaw nie udało mi sie znaleźć w oficjalnych materiałach imprezy. Dopiero gdy pocałowałem dwa razy klamki w galeriach informacja ta do mnie dotarła, ale cóż i tak warto było. Na początek obejrzałem wystawę "50" Michała Sowińskiego w Willi Caro. Wystawa jest retrospektywna i wchodzą w jej skład prace z różnych lat 50 kariery autora. Szkoda, że prac jest tak mało i poziom taki zróżnicowany, bo obok kilku na prawdę świetnych prac jest sporo przeciętnych. Wydaje mi się, że gdyby wybór ilości prac był większy to te średnie prace wyrwane często z kontekstu miałyby spore szanse się obronić, a jako pojedyncze zdjęcia niestety nie dają rady. Zdjęć ekspozycji nie mam, bo za fotografowanie trzeba było płacić za dużą kasę :\
Drugą wystawą jaka odwiedziłem były "Okruchy Dnia" Mariusza Foreckiego. Jest to zbiór zdjęć scen z życia codziennego, anegdotycznych w formie i celnie trafiających zarówno treścią jak i formą w widza. Sytuacje na zdjęciach nie należą do takich z pierwszych stron gazet, ale mimo to nie sposób oglądać ich bez emocji, część jest bardzo zabawna i ironiczna, część ma taki czeski typ humoru szwejkowsko-hrabalowski, a część jest poruszająca. Znakomita wystawa i w większości znakomite prace.

Trzecia z wystaw to "Świat dziecka" Grupy Fotograficznej PRECEL. Grupowe wystawy zawsze są zróżnicowane zarówno stylistycznie jak i jakościowo. w tym przypadku jest podobnie, kilku autorów kilka wizji tematu i różne jakościowo i warsztatowo prace, ale trzymające dobry poziom. Kilka świetnych tworzących serie, szkoda że takie krótkie, bo aż sie proszą o rozwinięcie. Sama ekspozycja w Domu Kultury do najlepszych nie należy format zdjęć trochę za mały a światło użyte do oświetlenia nie najlepsze. Domyślam się że większość kosztów tej wystawy i tak ponosili uczestnicy (koszty odbitek), więc przestaję narzekać:)
Ostatnia wystawa "Portrety" Jacka Gąsiorowskiego była najlepsza pod każdym względem. Ekspozycja w Palmiarni świetna, jakość i wielkość odbitek świetne, a same portrety rewelacyjne, ani jednego słabszego wszystkie na równym poziomie, oczywiście każdy znajdzie swoje ulubione typy, ale całość ujmująca, szczera i bezpośrednia. Każde zdjęcie zapada w pamięć i każde coś odkrywa w portretowanej osobie. Jestem pod dużym wrażeniem.
O innych wystawach i całej imprezie więcej można przeczytać tutaj: http://www.muzeum.gliwice.pl/wydarzenia/gmf.php

Brak komentarzy: